niedziela, 10 maja 2015

RECENZJA: "19 razy Katherine" John Green

Oto Colin Singleton. Ten uwielbiający anagramy cudowny dzieciak od kiedy skończył 8 lat ciągle porzucany jest przez dziewczyny. Dokładniej rzecz ujmując, wszystkie one mają na imię Katherine. A jeszcze dokładniej, poznajemy go gdy został porzucony po raz dziewiętnasty. K-19 złamała mu serce. A to zapowiada wielkie zmiany w życiu chłopaka.
Czytając książki Johna Greena bez problemu widzimy pewien schemat. Mamy grupę nastolatków, których cechuje jeden przymiotnik... nieprzeciętność. Są oni na wiele sposobów wyjątkowi, nadzwyczajnie inteligentni oraz podchodzą do życia w niezwykły jak na ich wiek, filozoficzny sposób. Colin lubi anagramy. Czy znacie nastolatka, który je lubi? Który pała ogromną miłością do anagramów i nie potrafi przestać zmieniać litery w każdym wyrazie poszukując ciekawych zwrotów? Postacie tego autora są unikatowe, przez co lektura jego książek nigdy się nie nudzi.
Poza niebanalnymi bohaterami, John Green w swoich powieściach kreuje świat idealny- świat, w którym każdy dowcip jest dobrany do sytuacji i przezabawny, każdy człowiek inteligentny, każdy rodzic jest wzorem rodzica, a każdy "przypadek" do czegoś prowadzi. Jest to świat w którym istnieją wielkie miłości na każdym kroku, a wierni przyjaciele nie są gatunkiem wymarłym. Jest to świat za którym (nie ma co ukrywać) sama bardzo tęsknię... Nieraz książki tego autora w ten sposób potrafią mnie "dobić", jednak nie taki cel chce on osiągnąć. Chodzi o to, że autor kreując taki ideał pozwala nam znaleźć odpowiedź na pytanie "czego chcę od życia? kim sam jestem?". John Green kreuje bohaterów jakimi sami chcielibyśmy być, w pozytywny sposób. Sprawia, że pragniemy ryzykować, bawić się, nie bać życia, odbywać przygody, podróże. Pobudza w nas na nowo wiarę w miłość i przyjaźń właśnie po to, żebyśmy do niej dążyli, a nie załamywali ręce. Myślę, że to pasowałoby do kanonu lektur szkolnych. Zamiast czytać książki o bardzo przykrym zakończeniu, zacząć karmić się nadzieją, którą daje Green. Colin Singleton wraz ze swoim przyjacielem po prostu wyjechał i zmienił swoje życie. Ilu z nas by się na to odważyło? A przecież warto i autor chce nam właśnie pokazać, jak bardzo warto.
W "19 razy Katherine" bohaterowie stoją praktycznie u progu dorosłości. Mają zacząć studia, nowe życie, muszą podejmować decyzje, które pokierują całym ich życiem. Tu również widać dydaktyczną stronę książek Johna Greena. Pokazują jak się odnaleźć, na co zwracać największą uwagę przy dokonywaniu tak ważnych wyborów... Twierdzą "słuchaj przede wszystkim serca", ale w taki sposób, że to nie jest już suchy banał lub przesadzone twierdzenie starego marzyciela. Jest to autentycznie dobra rada potwierdzona ( a jakże!) genialną historią zawartą w książce. Green pisze głównie do młodzieży, jednak wielu dojrzalszych czytelników również docenia jego powieści. Humor autora trafia do każdego, a schematy matematyczne w "19 razy Katherine" są zaskakującą odmianą.
Podsumowując, John Green, mimo że schematyczny, po prostu umie pisać i łapać słowami za serce! Mało napisałam o samej opowieści, jednak zrobiłam to celowo, w obawie, że każdy szczegół może zawierać spojler. To przygoda, którą warto po prostu samemu przeżyć. Nie jest to moja ulubiona książka tego autora, ale bez wahania dałam jej ocenę 9/10 i polecam!


1 komentarz:

  1. Kolejna pozycja do przeczytania.
    http://littlebooksmonster.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń