niedziela, 31 maja 2015

WRAP UP - czytelnicze podsumowanie maja

Hej! Dziś przychodzę do was z moim czytelniczym podsumowaniem miesiąca maja. W stosiku znajdują się zarówno powieści, jak i jeden zbiór opowiadać i mangi. Szczerze? Jest tego DUŻO WIĘCEJ niż planowałam przeczytać. W planach na początku miesiąca miałam jedynie 6 pozycji. Możecie mi nie wierzyć, sama sobie nie wierzę, ale... podsumowując ten miesiąc będę mówiła o aż 14 pozycjach!! :)

A więc... oto lista książek/mang, które udało mi się przeczytać w tym miesiącu:

  • "Time Killers" Kato Kazue - kilkanaście opowiadań w stylu mangi
  • "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quick - kolejna powieść tego autora po którą sięgam. Mimo nieraz długich opisów (zwłaszcza jeśli chodzi o wydarzenia sportowe), niezwykle wciągająca i... oczywiście polecam!
  • "Pamiętnik przyszłości, tom 4" Esuno Sakae - kolejny tom jednej z moich ulubionych mang (również posiada swoją animowaną adaptację)
  • "Koń wodny. Legenda głębin" Dick King-Smith - książka tak naprawdę dla dzieci, jednak przeczytałam go ze względu na film familijny na jej podstawie. Nie spodobała mi się za bardzo, jednak film jest lepszy i dużo bardziej rozbudowany.
  • "5 cm na sekundę, tom 2" Makoto Shinakai, Yukiko Seike - drugi i zarazem ostatni tom jednej z najbardziej wzruszających mang jakie czytałam. Z całego serca polecam zapoznanie się z całą serią!
  • "Charlie" Stephen Chbosky - książka, która (moim zdaniem) nie była tak rewelacyjna jak się spodziewałam... Obawiam się pisania recenzji, ponieważ wiem, że byłaby negatywna, a jednak dużej ilości osób książka się bardzo podoba. Cóż. Może film bardziej mi się spodoba. :)
  • "Papierowe marzenia" Richard Paul Evans - kolejna książka Evansa, tym razem bez recenzji, ponieważ większość jego książek można by opisać w ten sam sposób. Jednak dla fanów tego autora, lektura obowiązkowa!
  • "Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne" Neil Gaiman - zbiór opowiadań z naprawdę genialną okładką, a jeszcze lepszą treścią. Najbardziej przypadło mi ostatnie opowiadanie, będące jakby dokończeniem powieści "Amerykańscy Bogowie" tego autora.
  • "Pamiętnik nastolatki 4" - książka pożyczona od koleżanki, z jej szczególnego polecenia, bo jej baaaardzo się podobało. Bez rewelacji.
  • "Pamiętnik nastolatki 5" - ta sama sytuacja co z poprzednim tomem. Raczej nie będę sięgała po kolejne części, chyba że baaardzo będę chciała zakończyć serię. Chociaż, zakończenie tej części było zaskakujące.


I to wszystko. Poniżej macie zdjęcia mojego stosiku (brak w nim "Przez burzę ognia", ponieważ musiałam oddać to do biblioteki :c )
Mam nadzieję, że się podobało, zostawcie komentarze ile Wy książek przeczytaliście, co polecacie i do zobaczenia niedługo! :)



czwartek, 28 maja 2015

Yay, znowu książka! :))

Hej, dzisiaj wpadam do was tylko z jednym wpisem, a mianowicie... Mam "Eleonorę i Parka"! Yay :3
Strasznie się cieszę, na pewno znajdzie się w moim czerwcowym TBR (którego możecie się spodziewać już niedługo). Ogólnie moje plany czytelnicze na czerwiec zapowiadają się... genialne! Dużo świetnych pozycji, mam nadzieję, że ze wszystkimi zdążę. :)

Piszcie swoje opinie na temat "Eleonory i Parka" w komentarzach. Mam nadzieję, że się zakocham <3

PS. Zapach nowej książki, mmhmm... :3


sobota, 23 maja 2015

RECENZJA: "Dotknąć nieba" Richard Paul Evans

"Możemy użalać się nad sobą i opłakiwać to, co straciliśmy, albo możemy wykorzystać stratę jako bodziec do rozwoju. Ostatecznie wybór zawsze należy do nas. Możemy być ofiarami sytuacji oraz okoliczności lub panami własnego losu, jednak nie popełniajmy błędu: nie możemy być i tym, i tym."

Richard Paul Evans- autor, który lubi się powtarzać.
Sięgając po każdą kolejną jego powieść wiemy, czego można się spodziewać.

  • Zwykle bogatego bohatera z bardzo dobrym życiem
  • Narastających kłopotów
  • Tragedii
  • Zmiany myślenia głównego bohatera
  • Nowej nadziei
  • Szczęśliwego zakończenia
Wielu mówi, że kto przeczytał jedną książkę tego autora, tak naprawdę zapoznał się już ze wszystkimi. W tym wypadku również, "Dotknąć nieba" to typowe dzieło Evansa. Bardzo typowe! Przez tę okropną powtarzalność schematów nie mogłam dać powieści zbyt wysokiej oceny.

A szkoda, bo "Dotknąć nieba", tak jak każda książka Evansa, mimo powtarzalności, wielokrotnie złamała mi serce oraz poukładała je od nowa, inaczej.
Alan nie był nikim ważnym, ani sławnym. Kierował dobrze zarabiającą firmą, miał dach nad głową, a także kochał i był kochanym ("zwykle bogaty bohater z bardzo dobrym życiem...."). Do czasu. W jednym momencie całe życie zaczęło sypać się jak domek z kart ("narastające kłopoty"). Stracił pracę, dom oraz miłość swojego życia ("tragedia").
A następnie powiedział sobie "Okej, już nic mnie tu nie trzyma". I rozpoczął podróż, na którą wcześniej, prawdopodobnie nigdy by się nie zdobył ("zmiana myślenia"). Oczywiście nie było to łatwe, bohater przeszedł wszystkie etapy przyjmowania ciężkich sytuacji do świadomości- wyparcie, zaprzeczenie, panikę, itd. Jednak zebrał się w sobie i... ruszył.
Lubię ludzi, którzy potrafią zebrać się w sobie i wyruszyć. Zarówno prawdziwe postacie, jak i te fikcyjne. Napawają mnie oni mega pozytywną energią. Myślę, że w większości z nas jest chęć podróżowania i zdecydowanie lubimy czytać, oglądać i słuchać historii z tym motywem. Zdecydowanie planuję w przyszłości podróż- mam nadzieję, że nie będzie za późno. Póki co, nie czuję, żeby to był odpowiedni moment na nią, a jedyną przyjemność "podróży" mogę odbywać dzięki książkom jak ta.
Pozytywni bohaterowie poboczni są w większości wyidealizowani. Dodatkowo, od samego spotkania z nimi wiemy czy są "tymi złymi" czy "tymi dobrymi". Są jednowymiarowi, co jest kolejną wadą powieści z tak przyjemną historią. Bohaterowie są zbyt prości do rozgryzienia, banalni. Kolejna powtarzalność schematów.
Akcja "Dotknąć nieba" z początku toczy się bardzo szybko. Mniej więcej w połowie jednak powieść zaczęła mi się dłużyć, głównie przez czytanie w kółko i w kółko co główny bohater zjadł, do jakiej knajpki wszedł, w jakim hotelu spał. Za dużo tego było, żadnej nazwy nie zapamiętałam... Rozumiem, że podróż nie zawsze musi być ciekawa. Jednak powtarzanie tego przez co najmniej 50 stron potrafiło znudzić. Pod koniec powieści akcja znowu przyspiesza i trwa to aż do samego zakończenia, przez które czuję, że muszę sięgnąć po kolejną część "Dzienników pisanych w drodze".
Komu polecam tę historię? Zdecydowanie na pierwszym miejscu stawiam ludzi, którzy wcześniej nie spotkali się z twórczością Richarda Paula Evansa.Lektura z pewnością ich nie znudzi, nie będą widzieli tej powtarzalności. Jednocześnie wszystkim tym, którzy są zakochani w Evansie i nie przeszkadza mi ciągle jeden schemat powieści. Odradzam ją natomiast tym, którzy szukają ambitnej lektury- niestety, to kolejne "lekkie czytadełko", które można skończyć w jeden dzień i więcej nie wrócić do niego myślami.
Zostawiam ocenę 6/10 i życzę miłej lektury tym, którzy zdecydują się po nią sięgnąć!


niedziela, 17 maja 2015

RECENZJA: "Przez burzę ognia" Veronica Rossi

,,Ludzie to więcej niż emocje. Mają myśli i powody,by postępować tak,jak postępują."

W ostatnim czasie bardzo często obawiam się sięgać po książki z gatunku antyutopii, romansu na tle fantastyki, science-fiction, paranormalności. Moje obawy są niejako słuszne - przeczytałam zbyt dużo książek z tego gatunku, żeby nie wiedzieć, czego się spodziewać. A oczekiwać po takiej lekturze można (zazwyczaj) niewiele.
W tym przypadku wielkiego zaskoczenia nie było. Ale powieść, jak się okazało, była niezwykle przyjemna i utrzymana na odpowiednim poziomie.
Aria, pierwsza główna bohaterka, żyje w Reverie, czyli rozwiniętym technologicznie świecie zamkniętym pod kopułą. Za pomocą Wizjera nakładanego na oko może przenosić się wirtualnie do różnych Sfer - miejsc, którymi steruje tylko jej wyobraźnia i które są o wiele ciekawsze, niż rzeczywiste życie w kopule. Dziewczyna dzięki urządzeniu przenosi się do wirtualnych lasów, na wirtualne dyskoteki, do wirtualnej opery czy na wirtualne zajęcia z jeździectwa. Jednak wirtualna rzeczywistość różni się od prawdy. Ludzie przenoszący się do Sfer nie czują bólu, w kopule nie można się zranić, zostało też zatrzymanych wiele funkcji organizmu, m. in. porost włosów na ciele, np. brody czy cykl menstruacyjny u kobiet.
Perry, głowny bohater, jest Wykluczonym. Żyje z wieloma innymi ludźmi poza kopułą, gdzie tworzą się plemiona, toczą wojny, występuje kanibalizm oraz - najgroźniejsze z tego wszystkiego - burze eteru. W powieści nie do końca wytłumaczone zostało, czym jest eter, jednak można się domyślać, że jest to substancja płynąca po niebie jak chmury, wywołująca ogniste burze oraz choroby. Perry, tak jak wielu innych Wykluczonych, posiada niezwykłe umiejętności. Są to bardzo wrażliwy słuch, węch lub wzrok.
Aria przez pewien zbieg okoliczności zostaje wykluczona. Poznaje Perry'ego. Wystarczą te dwa zdania, żeby móc się domyślać, jaka relacja będzie miała miejsce między głównymi bohaterami.
Jednak, co i mnie zadziwiło, ich romans poruszył dawno niedający znaku życia, kawałek mojego serca. Co by dużo mówić, Perry jest typem "bad boya" w którym zakochać się może co druga dziewczyna. To od razu plusuje. Dodatkowo, Aria wcale nie jest taka niewinna czy uległa- potrafi się postawić. Który czytelnik nie lubi silnych i zdeterminowanych bohaterek płci żeńskiej? :))
A ich dwoje to swoista mieszanka, która mimo iż na początku niewiele na to wskazuje, w końcu eksploduje i jest... przesłodka. :)
Akcja w powieści jest wartka, ciągle się zmienia. Nie możemy narzekać na nudę, a mimo iż gatunek jest teraz bardzo popularny, to książka potrafi się wyróżnić. Między innymi pojawiły się rozważania nad istotą człowieczeństwa, co było niemałym zaskoczeniem.
Książkę zdecydowanie polecam fanom "Igrzysk Śmierci", młodszym czytelnikom. Jednak tych starszych może ona lekko znudzić. Dałam ocenę 9/10 (głównie dlatego, że Perry i Aria w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób stali się moją ulubioną parą ostatniego czasu! <3 ) i serdecznie zachęcam do przeczytania. :))


sobota, 16 maja 2015

Disney Book Tag!

Hej, hej!
Słaby mam dzisiaj humorek, więc aby się pocieszyć postanowiłam zrobić tag. Pierwszy na moim blogu, mam nadzieję, że nie ostatni. A jako iż UWIELBIAM Disneya to akurat ten będzie idealny na początek. Zapraszam!


1. Mała syrenka - bohater, który jest wyobcowany lub czuje się nieswojo w sytuacji, w której się znalazł.

Tu postawię na Arię z książki "Przez burzę ognia" Veronici Rossi. Jako osoba wygnana ze społeczeństwa w którym dotychczas żyła nie potrafiłaby sobie poradzić sama. Była zagubiona i przestraszona. Jak dobrze, że miała Perry'ego. :3





















2. Kopciuszek - bohater, który przechodzi ogromną metamorfozę.

Do głowy przychodzi mi tylko Tris z trylogii "Niezgodna" Veronici Roth. Ona, jak i wiele bohaterów tej trylogii zmienia swoje frakcje, uczy się nowych rzeczy i musi od nowa "budować" swoją osobowość ze spokojnej Altruistki w energiczną i odważną Nieustraszoną.





















3. Królewna Śnieżka - książka, której bohaterowie diametralnie różnią się od siebie.


Do tej kategorii zdecydowanie wybieram serię "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins. Z jednej strony mamy ludność bogatą w Kapitolu, z drugiej wielką nędze w dystryktach, co już sprawia, że charaktery postaci muszą być skrajnie różne. Poza tym Głodowe Igrzyska wyzwalają w zawodnikach ich prawdziwą osobowość - prawdziwe reakcje w obliczu śmierci, przeróżne reakcje, tak jak przeróżne są charaktery- niektórzy potrafią poświęcić się dla innych, pozostali boją się i próbują uciec, jeszcze inni są agresywnymi zawodnikami w tej "grze".




















4. Śpiąca Królewna - książka, podczas czytania której zasnąłeś.

Cóż, nie zdażyło mi się nigdy abym DOSŁOWNIE zasnęła podczas czytania książki, jednak jest parę pozycji, które tak bardzo przynudzały, że ciężko było nie zasnąć. Między innymi "Pamiętnik Narkomanki" Barbary Rosiek. Jedynie fakt, że została napisana na podstawie prawdziwej historii zmusił mnie do przebrnięcia przez nią...


 



















5. Król Lew - bohater, który w dzieciństwie musiał zmierzyć się z traumatycznym przeżyciem.

Lusac z powieści "Tak blisko..." Tammary Webber... No po prostu, no. :(






















6. Piękna i Bestia - książka, której się obawiałeś, a okazało się, że jest wspaniała.


Postawię na "Amerykańskich Bogów" Neila Gaimana. Obawiam się większości książek które są przeznaczone "dla starszego odbiorcy". Wciąż uważam, że mogę czegoś nie zrozumieć i będę mieć doła przez dłuższy czas, że jestem tak niedojrzała i głupiutka. Ale "Amerykańskich Bogów" absolutnie przyjemnie mi się czytało i dostali nawet 10/10 :3



 



















7. Alladyn - bohater, którego życzenie się spełniło.

Do tej kategorii pasują obydwoje bohaterowie "Gwiazd naszych wina" Johna Greena. Hazel chciała spotkać swojego ulubionego autora- spotkała go, chociaż nie wyszło jej to na dobre. Augustus chciał zostać zapamiętany - i na pewno każdy kto przeczyta książkę na zawsze go zapamięta...



 


















8. Mulan - bohater, który udaje kogoś, kim nie jest.

Ojej, jak ja nie lubię takich postaci! Stary Człowiek w "Starterze" Lissy Price jest przez udawanie kogoś innego najgorszą postacią o jakiej w ostatnim czasie się dowiedziałam! Grrrr... :(






















9. Toy Story - książka, której bohaterów chciałbyś ożywić.

Miło byłoby ożywić parę postaci w wielotomowej serii "Pieśn Lodu i Ognia" George'a R. R. Martina... Cóż. Jednak Ci, których polubie najbardziej za szybko poumierali. :(


















10. Disney Descendants - ulubiony czarny charakter.

Uwaga, uwaga, raczej nikogo nie zaskoczę tym, że będzie to bohater z "Harrego Pottera" J. K. Rowling. Postawię tu na Bellatrix Lestrange. :))



I to już wszystko na dziś! Zachęcam wszystkich do zrobienia tego tagu, a w szczególności nominuję moje ulubione polskie booktuberki:


  • Martha Oakiss Secret-Books
  • towartoczytac
  • Za Górami Książek
  • Caroline in the Bookland
  • Więcej Książków

niedziela, 10 maja 2015

RECENZJA: "19 razy Katherine" John Green

Oto Colin Singleton. Ten uwielbiający anagramy cudowny dzieciak od kiedy skończył 8 lat ciągle porzucany jest przez dziewczyny. Dokładniej rzecz ujmując, wszystkie one mają na imię Katherine. A jeszcze dokładniej, poznajemy go gdy został porzucony po raz dziewiętnasty. K-19 złamała mu serce. A to zapowiada wielkie zmiany w życiu chłopaka.
Czytając książki Johna Greena bez problemu widzimy pewien schemat. Mamy grupę nastolatków, których cechuje jeden przymiotnik... nieprzeciętność. Są oni na wiele sposobów wyjątkowi, nadzwyczajnie inteligentni oraz podchodzą do życia w niezwykły jak na ich wiek, filozoficzny sposób. Colin lubi anagramy. Czy znacie nastolatka, który je lubi? Który pała ogromną miłością do anagramów i nie potrafi przestać zmieniać litery w każdym wyrazie poszukując ciekawych zwrotów? Postacie tego autora są unikatowe, przez co lektura jego książek nigdy się nie nudzi.
Poza niebanalnymi bohaterami, John Green w swoich powieściach kreuje świat idealny- świat, w którym każdy dowcip jest dobrany do sytuacji i przezabawny, każdy człowiek inteligentny, każdy rodzic jest wzorem rodzica, a każdy "przypadek" do czegoś prowadzi. Jest to świat w którym istnieją wielkie miłości na każdym kroku, a wierni przyjaciele nie są gatunkiem wymarłym. Jest to świat za którym (nie ma co ukrywać) sama bardzo tęsknię... Nieraz książki tego autora w ten sposób potrafią mnie "dobić", jednak nie taki cel chce on osiągnąć. Chodzi o to, że autor kreując taki ideał pozwala nam znaleźć odpowiedź na pytanie "czego chcę od życia? kim sam jestem?". John Green kreuje bohaterów jakimi sami chcielibyśmy być, w pozytywny sposób. Sprawia, że pragniemy ryzykować, bawić się, nie bać życia, odbywać przygody, podróże. Pobudza w nas na nowo wiarę w miłość i przyjaźń właśnie po to, żebyśmy do niej dążyli, a nie załamywali ręce. Myślę, że to pasowałoby do kanonu lektur szkolnych. Zamiast czytać książki o bardzo przykrym zakończeniu, zacząć karmić się nadzieją, którą daje Green. Colin Singleton wraz ze swoim przyjacielem po prostu wyjechał i zmienił swoje życie. Ilu z nas by się na to odważyło? A przecież warto i autor chce nam właśnie pokazać, jak bardzo warto.
W "19 razy Katherine" bohaterowie stoją praktycznie u progu dorosłości. Mają zacząć studia, nowe życie, muszą podejmować decyzje, które pokierują całym ich życiem. Tu również widać dydaktyczną stronę książek Johna Greena. Pokazują jak się odnaleźć, na co zwracać największą uwagę przy dokonywaniu tak ważnych wyborów... Twierdzą "słuchaj przede wszystkim serca", ale w taki sposób, że to nie jest już suchy banał lub przesadzone twierdzenie starego marzyciela. Jest to autentycznie dobra rada potwierdzona ( a jakże!) genialną historią zawartą w książce. Green pisze głównie do młodzieży, jednak wielu dojrzalszych czytelników również docenia jego powieści. Humor autora trafia do każdego, a schematy matematyczne w "19 razy Katherine" są zaskakującą odmianą.
Podsumowując, John Green, mimo że schematyczny, po prostu umie pisać i łapać słowami za serce! Mało napisałam o samej opowieści, jednak zrobiłam to celowo, w obawie, że każdy szczegół może zawierać spojler. To przygoda, którą warto po prostu samemu przeżyć. Nie jest to moja ulubiona książka tego autora, ale bez wahania dałam jej ocenę 9/10 i polecam!


środa, 6 maja 2015

RECENZJA: "Starter" Lissa Price

Zacznijmy od największej z ogromnych oczywistości- okładka książki jest CUDOWNA i głównie ona zachęciła mnie do sięgnięcia po "Starter". Nie myślałam długo przed rozpoczęciem czytania- po prostu zaczęłam zagłębiać się w jej świat, gdy tylko dostałam ją w swoje łapki. Byłam do niej szalenie pozytywnie nastawiona. Przerażały mnie jedynie moje zbyt wysokie oczekiwania i to, że książka została określona jako idealna dla fanów "Igrzysk śmierci". 

Callie, to uboga, bezdomna dziewczyna, która w wojnie straciła rodziców. Gwoli ścisłości zginęły wszystkie osoby pomiędzy 20 a 60 rokiem życia. Pozostali jedynie młodzi- starterzy oraz starzy- enderzy. Główna bohaterka wraz ze swoim bratem Tylerem oraz przyjacielem Michaelem żyją jak osadnicy i muszą walczyć o przetrwanie z regenatami oraz ukrywają się przed tutejszą "policją", która zamyka takich jak oni w dość nieprzyjemnych ośrodkach.

Jedyną nadzieją dla Callie wydaje się zdobycie pieniędzy za "p
racę" w Prime Destinations. Piszę "pracę", bo nie mówimy tu o żadnych robotach fizycznych, ale o dosłownym WYPOŻYCZANIU swojego ciała. Ta firma, inaczej zwana bankiem ciał, wykorzystując nowoczesną technologię usypia startera na tydzień... dwa... może miesiąc? i umieszcza w jego ciele świadomość endera wypożyczającego ciało. Ender może wykorzystując ciało startera znów pojeździć na nartach, postrzelać z łuku, popływać, wziąć udział w zawodach jeździeckich, itp. co jest fizycznie niemożliwe dla osoby starszej.

Jednak z Callie dzieje się coś nie tak. W czasie wynajmu ciała przez enderkę nagle odzyskuje przytomność i zostaje wmieszana w trudną sytuację. Prime Destinations okazuje się bowiem bardzo niebezpiecznym przedsięwzięciem, które może zagrozić życiu wszystkich starterów...

Tak w skrócie wygląda fabuła powieści Lissy Price. Od książek z gatunku postapokalipsy nie można oczekiwać zbyt wiele- w ostatnim czasie jest ich mnóstwo, a każda z nich ma jedynie zapewnić rozrywkę czytającemu. Tak jest również w tym wypadku, jednak to, co wyróżnia "Starter" to niepowtarzalny pomysł. Pierwszy raz spotykam się z tematyką zajmowania ciał przez inne osoby w książce.

Bohaterowie są już bardziej banalni. Posiadają zawsze tą samą, jedną "twarz", wiemy czego się po nich spodziewać. Mimo iż Callie jest dziewczyną odważną, nie bojącą się wyzwań, walczącą o swoich bliskich, co jest zdecydowanie pozytywne, jej zachowanie przez całą powieść ani razu mnie nie zaskoczyło, nie wgniotło w fotel podczas czytania. Jedyną postacią, która mnie zaciekawiła był Blake (wyjaśnienia na temat Blake'a były porażające, ale nie będę wam sypała spojlerami :)) )

W książce cały czas coś się dzieje. Bez zbędnych opisów- tylko akcja, akcja, jeszcze raz akcja! Z jednej strony jest to plus, zapewnia bowiem łatwość i szybkość czytania, cały czas interesuje. Z drugiej, miałam wrażenie, że nie pamiętam co się działo 10 stron wcześniej, bo akcja tak bardzo skoczyła do przodu. Brakowało mi opisów, głębszych refleksji bohaterki, zatrzymania się. Miałam wrażenie, że wszystko zostało skrócone na siłę, jakby autorka musiała się pomieścić w limicie 400 stron. Brakowało mi również opisu wojny, jej dokładnych przyczyn. Jednak mam nadzieję, że jako iż niedługo wychodzi druga część, tam odnajdę wszystko co mnie interesuje.

Podsumowując, jak się okazało, oczekiwania wcale nie były zbyt wygórowane, bo powieść im sprostała, a jednocześnie jako fanka "Igrzysk" po przeczytaniu "Startera" mogę zgodzić się, że książka ma bardzo podobny klimat i z pewnością tak samo wciąga. Wady powieści nie przesłaniają jej zalet i z uśmiechem na ustach mogę wstawić jej ocenę 8/10. :)


poniedziałek, 4 maja 2015

Plany czytelnicze na maj!

Kwiecień dobiegł końca. Był to przyjemny miesiąc pod względem czytelniczym, ale nie będę robiła podsumowania kwietnia z jednego prostego powodu- nie zapisywałam książek przeczytanych w tym miesiącu, a obawiam się, że mogę coś pomylić, o czymś zapomnieć. :)
Od dzisiaj planuję jednak podsumowania miesiąca (wrap up) i plany na kolejny miesiąc (TBR) zamieszczać regularnie.

W maju mam zamiar przeczytać 5 książek oraz jedną mangę. To jak przedstawiają się plany, a jak faktycznie będzie może się nieraz różnić-pojawiają się nowe książki, mam ochotę na coś innego, itp. Jednak aktualnie mam na myśli te oto pozycje:

-Louisa May Alcott "Małe kobietki"

-Dick King-Smith "Koń wodny: Legenda głębin"

-John Green "19 razy Katherine"

-Veronica Rossi "Przez burze ognia"

-Matthew Quick "Poradnik pozytywnego myślenia"

oraz manga:

-Kazute Kato "Time Killers"



Trochę fantastyki, trochę obyczajowo, jedna bajka dla dzieci, jeden klasyk... Cóż, zapowiada się całkiem kolorowo!
A jak szykują się Wasze plany czytelnicze na ten miesiąc? Piszcie w komentarzu i zapraszam niedługo, bo planuję recenzję książki Lissy Price "Starter"!