Załamanie książkowe. Klęska. Katastrofa. Liczba przeczytanych stron - koło kilkunastu. Niby BookAThon ma być zabawą. I tak go traktuję. :) Ale jednak gdy zostaję w tym maratonie daleko w tyle zaczynam się trochę poddawać. Potrzebuję motywacji!
Tak jak powiedziałam, nie przeczytałam nic konkretnego. Skubałam, skubałam tych słówek, ale tak naprawdę czytało mi się topornie i robiłam wszystko byle nie czytać. Mam nadzieję, że jeszcze to odbiję. :)
Tymczasem wybrałam się do Empiku skuszona promocjami i... dorwałam dwie pozycje, za które łącznie zapłaciłam 35 zł. :)) Więc nie jest źle. :3
Strasznie mnie kusi "Moriarty", głównie z powodu pięknego wydania (twarda oprawa, obwoluta, piękny niebieski kolor i wypukłości... na żywo wygląda ładniej niż na zdjęciu!) oraz w powodu dwóch zdań na okładce: Sherlock Holmes nie żyje. Zapada mrok.
Nie czytałam żadnej z opowieści o Sherlocku autorstwa Doyle'a, więc nie będę miała porównania z oryginałem, którym inspiruje się Horowitz. Jednak mimo wszystko mam nadzieję się wkręcić, a po twórczość Doyle'a sięgnę niedługo :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz